czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział IV część 2

-Kuku! - wykrzyknął Axl chuchając w twarz Stevena 'świeżutkim' odorem alkoholu.
-Zamknijcie się złamasy - powiedział Izzy, który przechodząc obok radia przełączył 'Come' na piosenkę Hanoi Rocks i przez dosłownie minutkę szczęśliwcom - kolegom z zespołu - udało się ujrzeć 'tańczącego' Izziego Stradlin'a.
-Axl, nie masz kuku oszuście - powiedział Steve płaczliwym tonem.
-Jak nie! - warknął rudy przysuwając swoje karty przed oczy perkusisty.
Izzy zaszedł (już nie tanecznie :c) za plecy Stevena i zerknął na karty Axla z poważną miną.
-Steven ma rację, słonko... - powiedział wrednie wkładając sobie fajkę do ust - nie masz kuku, debilu nie chodzi o kolory w sensie czerwony i czerwony, tylko w sensie figury.
-To figury, czy kolory?! - krzyknął Axl zdenerwowany, wznosząc ręce w geście obronnym ku górze.
-Chodzi o to, że tu masz dwa czerwa, a tu karo - odparł Steven spokojnie, chwytając się rękoma za głowę.
Axl popatrzył na niego jak chory umysłowo na... chorego(?).
Izzy rozbawiony całą sytuacją wyjaśnił:
-To serduszka, a to złączone trójkąciki, rozumiesz?
Axl zamrugał oczami porozumiewawczo.
-Czy wy mnie macie za wariata?
Izzy i Steve popatrzyli na siebie, wrednie się uśmiechając.
-Nie gram z wami kutasy! - warknął wokalista, uderzając pięściami w stół i rozrzucił karty.
Wstał od stołu i odszedł w stronę swojej sypialni, głośno szurając butami.
-Człowiek anioł...
-Oaza spokoju...
Steven i Izzy wymienili porozumiewawcze spojrzenia i wybuchnęli śmiechem.
-Idę do baru Popcorn -oznajmił Izzy, kierując się w stronę drzwi - wyrwę jakieś dupy!
-Powodzenia - powiedział Steven z uśmiechem.
Wychodząc Izzy wpadł, a raczej na niego wpadł Duff.
-Stary, oczu nie masz?! - wrzasnął Stradlin.
-Izzy, weź zluzuj co... - powiedział basista, bez wyrazu.
-Co się dzieje McKagan? - Izzy chwycił Duffa za ramię i spojrzał na niego przenikliwie.
-Szukam Slash'a - powiedział Duff cicho.
-Noo, Slash na pewno jest w barze... - Izzy zmienił ton na weselszy - a nawet jeśli nie, to jestem ja, panienki i wódka - pociągnął basistę w swoją stronę z uśmiechem.
-Zostaw Izzy, nie idę, szukam Slasha...
-Dobra, dobra. Kur*a okres masz? - warknął Izzy i odszedł.

                                                                                                                                                                   
Narracja I osobowa - Duff
Stradlin jak zwykle się czepia...
Wszedłem do naszego apartamentu i rozejrzałem się.
Steve siedział przy stole i tasował karty.
Kiedy mnie zobaczył zaprzestał swoim działaniom i popatrzył na mnie z miną 'co się dzieje Duff, opowiedz mi o wszystkim'.
Zmusiłem się do uśmiechu, ale to wystarczyło, żeby Steven go odwzajemnił i już o nic nie pytał.
Dobrze jest żyć z takim prostym człowiekiem, o nic nie pyta, niczego od nikogo nie oczekuje.
Jego dzieci to będą miały w przyszłości dobrze...
Dzieci?
O czym ja myślę, niee.
Dzieci Popcorna?
Really cute...
Ostatnio za dużo myślę.
O rodzinie?
Myślę też o miłości, ale tak inaczej...
Zbyt dużo, zdecydowanie zbyt dużo!
Potrząsnąłem głową, idąc w stronę pokoju Slasha.
Bez zastanowienia otworzyłem drzwi lekkim kopniakiem i wgramoliłem się do środka.
Slash siedział z nogami wyciągniętymi na łóżku, a plecami oparty o ścianę i rozmawiał przez telefon.
Obok niego leżała czarna gitara akustyczna.
Spojrzałem na niego pytająco.
Zaprosił mnie gestem dłoni, więc walnąłem się na łóżko, obok niego i patrzyłem w sufit czekając aż skończy rozmowę.
-Ha, Baz to pewne! Nie, Axl nie! Dobra w sumie to nic takiego... Tak, to będzie hit!
Slash entuzjazmował się swoją rozmową.
Obróciłem głowę w jego stronę, a ten uraczył mnie spojrzeniem.
-Cynthia? - śmiał się do słuchawki - dobra Baz, muszę kończyć. Do zobaczyska!
Slash odłożył słuchawkę telefonu na stolik nocny.
-Słucham Duffy? - mój przyjaciel spojrzał na mnie pytająco z wrednym uśmieszkiem.
-Slash?
-Yhm... - chwycił gitarę w dłonie i patrzył na gryf zamyślony.
-Napijmy się! - wyciągnąłem dwie butelki wódki.
Slash uśmiechnął się szerzej, odłożył gitarę i wyciągnął z pod łóżka jeszcze 4 butelki whiskey. 
Odkręciłem wódkę i pociągnąłem spory łyk.
Slash szybko zrobił to samo, tylko ze swoim ukochanym Jackiem Daniels'em.
-To jaka ona jest? - zapytał.
-Gorzka! Gorzka i w ch*j mocna! - wybełkotałem.
Slash zaśmiał się i uderzył mnie dłonią w czoło.
-Nie wódka!
-A co? - zapytałem jak chory umysłowo.
-Duff, ja cię naprawdę dobrze znam... - Slash przeciągnął się leniwie.
-Jest piękna... Słucha dobrej muzyki... Chyba tylko...
-Ma faceta? - Slash upił kolejny łyk.
-Nie, to ja...
-Ty masz faceta? - Slash miał naprawdę niezły ubaw, ale spoważniał, gdy zobaczył moją minę.
-Tak, ciebie - odparłem sarkastycznie, unosząc kąciki ust w lekkim uśmiechu - dawaj buziaka.
Slash powstrzymał tym razem uśmiech i dodał:
-Spieprz*łeś sprawę!
-Odpowiedź prawidłowa - pociągnąłem spory łyk wódki - myślałem, że jestem gwiazdą rocka.
Slash popatrzył na mnie dziwnie.
-Ale, ona jest 'normalna' - powiedziałem smutno, rysując w powietrzu cudzysłów.
-To źle? - zapytał.
-To dobrze, w ch*j dobrze, ale ciężko.
-Kobieta lepiej smakuje jak o nią zawalczysz - Slash poruszył brwiami w charakterystyczny sposób, unosząc butelkę do ust.
-Ale, ja nie umiem - powiedziałem opróżniając butelkę wódki do końca.
Czy Slash nigdy nie umiał być poważny?
-Umiesz, tylko zapomniałeś już jak. Odzwyczaiłeś się, bo dotąd nie musiałeś - postawił butelkę po whiskey na stoliku przy łóżku - tylko, czy warto?
-Warto - odpowiedziałem pewnie, odsuwając się od ściany. 
Postawiłem stopy na ziemi i sięgnąłem po drugą butelkę trunku.
-Twoje zdrówko Duffy - powiedział Slash, stukając swoją butelką o moją.

***
Dodaję drugą część :)
Jest na pewno lepsza od tamtej, ale i tak mi się nie podoba...
Nic mi się ostatnio nie podoba, mam dość i cierpię wiecznie na jakieś dziwne migreny.
Życie.
Jutro wieczorem dodam piąty, więc zapraszam.

Prooooooooooooooooooooooooooooooooszę komentować ;_;



Rozkazuję fangirlować Dufficzka w płaszczu <3
szybko!

1 komentarz:

  1. Wszystko fajnie, tylko chyba, mimo mojej naprawdę długiej przerwy w czytaniu opowiadań, nadal jestem przejedzona tymi "innymi" dziewczynami, które są waśnie zupełnie normalne.
    Dlatego trochę w moim opowiadaniu jest to na odwrót :D

    OdpowiedzUsuń